Tak jestesmy w raju :)
Ale zaczne od Madrasu; bylo to najobrzydliwsze miejsce jaki zdazylo nam sie w naszym zyciu widziec: wiezowce nowoczesne centra biznesowe i handlowe a za rogiem bieda o jakiej nam sie nawet nie snilo istny slums nawet wiecej niz slums. wszystkie relacje poznanych znajomych potwierdzaja nasza opinie.
No ale jestesmy juz na Andamanach 1 marca ladujemy w port blair potem promem na wyspe havelock. Juz na lotnisku poznajemy grupe znajomych i decydujemy sie zostawac w tym samym miejscu.
Juz sama podroz promem powala nas z nog latajace ryby i stado delfinow to najwieksze atrakcje.
Same Andamany to jak miejsce z pocztowek czy reklamy batonika bounty z tym ze
nietkniete przez wielki turystyczny biznes. Wyspa na ktorej jestesmy sklada sie z 7 wiosek takich jakby domkow campingowych na plazy, a jedyni turysci to "backpakerzy"
Plazujemy nurkujemy poznajemy mnostwo podroznikow z calego swiata (gadamy gadamy) i nareszcie jemy !!! jednym slowem chillout i zbieranie sil na trek w Nepalu.
Na koniec kilka cen ktore placimy na Havelock :)
- domek 12 zl za nas 2
- skuter 7 zl za dobe
- dobry obiad ok 5 zl
- wyprawa na nurkowanie 80 zl za lodke ( 8 osob na lodce ).